Winter is coming

A zatem spadł śnieg. I przyszedł lekki mróz. Idealne warunki by ruszyć w las! Spodnie, kurtka i kalosze – znaczy Salomony – i w drogę. 

Był tylko jeden drobny kłopot. Czołówka zgasła na zimnie po 10 minutach, czyli jakiś kilometr w głębi Lasu Kabackiego. Ale przecież spadł śnieg! Drogę było jakoś widać, zresztą ścieżki są zaskakująco równe – tysiące kabacian już o to zadbało. Ale kiedy jest ciemno, choć biało – nie ma nikogo. Przez pierwsze 5 km lasu spotkałem jednego rowerzystę, później drugiego, pana z psem i pana palącego ognisko. Zaskakująco pusto jak na niedzielne popołudnie, ale tym przyjemniej dla mnie!

Ciężko tylko było zrobić pamiątkowe zdjęcie. Klimat pozostał.