Cube Agree GTC Race ’15 z nowymi kołami!

Po pełnym sezonie spędzonym z Cube Agree GTC Race ’15 jestem po uszy zakochany w tym rowerze: krótkiej, wyścigowej geometrii, niezawodnym i szybkim osprzęcie ultegra, w tym jak przyspiesza i jak spokojnie daje się prowadzić. Jedyną dotychczasową modyfikacją była zmiana kasety z 11-32 na 12-25 i przy okazji oczywiście łańcucha. I było super! Potencjał drzemiący w Kostce znacznie przekraczał moje skromne możliwości.

Nadszedł jednak czas na pierwszy, poważny upgrade. Jak powszechnie wiadomo taki zaszczyt przypada na ogół kołom, które są głównym czynnikiem wpływającym na aerodynamikę, wagę całego zestawu oraz sztywność i właściwości toczenia się kawałka gumy po asfalcie. Długo szukałem tych jedynych, najlepszych i… tanich zarazem. Poszukiwania zaczęły się od Mavic Cosmic Elite (30mm stożka, ale niestety przy słusznej masie 1770g), przeszły przez Shimano RS81 (50mm stożka z przodu przy mojej wadze <70kg pomogłoby skutecznie zdmuchnąć mnie z drogi), Mavic Cosmic Pro Carbon (wysoka cena/ wysoka masa; i otwory w karbonowym stożku na szprychy lub wodę – do wyboru), Vision Trimax 42 (fajne kółka, ale nadal drogie…). Przez dłuższą chwilę oswajałem się z myślą, że będę jeździł jednak na aluminiowych Novatec Jetfly 2.1 (32mm, bardzo lekkie) jednak opinie w sieci i relacja użytkownika, z którym miałem sposobność się przejechać były zgodne w jednej kwestii – koła są niestety wiotkie i trą o klocki hamulcowe w zakrętach i przy podjazdach na stojąco.

Żona pomogła, kochana Istota. Zadałem fundamentalne pytanie: szaleć z chińskim karbonem czy pójść w bezpieczne, zachowawcze rozwiązanie (Jetfly). Żona zdecydowała – szalej! Dobra.

Tu już nie miałem większego problemu z wyborem, bo brałem pod uwagę tylko jednego chińskiego producenta – Flyxii. Obręcze tej firmy zbierają na ogół pozytywne recenzje, a ceny należą do najbardziej konkurencyjnych. Ponieważ budżet miałem bardzo ograniczony, wybrałem najtańszą opcję, czyli gotowe koła z trzepackimi piastami Novatec A271/F372SB (+100g do wagi zestawu, tylko 3 zapadki, ale podobno są pancerne). Jak szaleć, to szaleć: wziąłem obręcze pod szytki. Jestem pełen obaw jak sobie z nimi poradzę, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Dla pełnego obrazu podam jeszcze, że wziąłem przednią obręcz o wysokości 38mm, a tylną 50mm; szerokość to 23mm ze względu na zamiar założenia 25mm gum.

Po trzech tygodniach obręcze przywiózł mi sąsiad, który – jak się okazało – jest kurierem DPD. Paczka była nienaruszona, a koła w miarę starannie zapakowane, choć inni producenci z Dalekiego Wschodu robią to nieco lepiej. W komplecie z kołami dostałem oczywiście zaciski i korkowe klocki hamulcowe. Zabrakło przedłużek do wentyli i zapasowych szprych.
kola-1
Pierwsze ważenie kółek pokazało, że Chińczycy bardzo się przyłożyli i zestaw wyszedł im lżejszy niż deklarowany na stronie – 1427g bez zacisków, całkiem przyzwoicie jak na stosunkowo ciężkie piasty. Zysk z kompletnych zestawów (koła, opony i zaciski) wyniósł 414g w porównaniu do Aksium-ów. Koła nie miały żadnych skaz i nie wymagały nawet kosmetycznego centrowania.

W tej sytuacji mogłem przystąpić do zamawiania całej reszty, czyli szytek (Tufo Hi-Composite 25mm), taśm do klejenia (Tufo standard, 22mm), płynów uszczelniających (Tufo standard i extreme) oraz przedłużek do wentyli (Vittoria 30mm).

Po odwiedzeniu lokalnego bazarku w celu nabycia acetonu, taśmy silikonowej uszczelniającej gwinty wentyla oraz papieru ściernego do zmatowienia obręczy mogłem przystąpić do zabawy z kołami. Przedłużanie wentyli przebiegło błyskawicznie, ale już nakładanie ciasnych węży ogrodowych na obręcze było koszmarem. Ale poszło. Dobrze, że robiłem to „na sucho”, a nie z nałożoną taśmą – wtedy ciasna szytka ześlizgiwałaby się z gładkiej powierzchni taśmy klejącej. Wstępne rozciąganie (24h) dało dobre efekty i później było już zdecydowanie łatwiej.
kola-2
Obręcze odtłuściłem acetonem, zmatowiłem bardzo drobnym papierem (wodnym – 1500) i ponownie potraktowałem chemią. Naklejanie taśmy na obręcz było dziecinnie proste, podobnie jak ponowne nakładanie szytek na koła z taśmą. Później dopompowałem lekko oponki, wyrównałem ich ułożenie na obręczy i spuściłem nieco powietrza. Warstwa ochronna taśmy klejącej wychodziła spomiędzy obręczy i szytki bez większych oporów, nic się nie rwało, a sama szytka nie przemieściła się podczas tej czynności. Wszystko odbyło się szybko, czysto, jednym słowem – idealnie – jak na warunki domowe.
kola-4

kola-5

kola-8

kola-9
Przyszedł czas na przyprowadzenie roweru i zdjęcie moich dotychczasowych kółek – Mavic Aksium, z których wciąż jestem bardzo zadowolony. Mimo sporej wagi (1880g bez opon i zacisków) i malutkiego stożka (21mm) nie miałem z nimi żadnego problemu, są niezniszczalne i stosunkowo sztywne. Zmiana kół stała się doskonałą okazją do gruntownego wyczyszczenia kasety, no bo kto by zakładał na nowy bębenek brudną kasetę?

Przy okazji montażu chińskich kół konieczne okazało się lekkie poluzowanie linek hamulców ze względu na nieco większą szerokość obręczy (23mm). Ostatnim krokiem była wymiana klocków hamulcowych na – podobno bardzo mizerne – klocki dostarczone z kołami, ale na razie innych nie posiadam. Zobaczymy jak sobie radzą na suchej nawierzchni. Ostateczne ułożenie kół w ramie i zamknięcie zacisków zakończyło całą operację. Jeżeli wszystko dobrze zrobiłem i szytka nie ześlizgnie mi się z obręczy na zakręcie, to znaczy, że klejenie za pomocą taśmy jest naprawdę banalne, szybkie i schludne. Obawiam się tylko jak będzie wyglądało zrywanie starej taśmy przy zmianie szytek, ale o tym mam nadzieję dowiedzieć się dopiero pod koniec przyszłego sezonu. Na razie nie zalewałem szytek uszczelniaczem. Zrobię to dopiero na wiosnę, gdyż płyn wysycha po kilku miesiącach, a teraz nadeszły raczej mroczne czasy treningów na Tribanie.

Cube z nowymi kołami na czarnych stożkach 38/50 i czarnych szytkach prezentuje się wspaniale, jak dla mnie wręcz kosmicznie. Niesamowicie wygląda szczególnie tylne koło, myślę, że spokojnie mógłbym tam wsadzić stożek 38mm i też byłoby ok, ale ta 50-ka to naprawdę kosmos!
kola-11
W kończącym się sezonie moja forma fantastycznie urosła, przełamałem kilka barier, które jeszcze niedawno wydawały mi się nie do pokonania. Nowe kółka są wspaniałą nagrodą za wysiłek, ale również motywacją, by znów nadążyć za potencjałem sprzętu: jeździć szybciej i pewniej pokonywać zakręty i ronda oraz sprawnie przyspieszać po wyjściu na prostą. Wkrótce opiszę pierwsze wrażenia z jazdy. Na razie obrzydliwy październik bardziej sprzyja dłubaniu przy sprzęcie w domowym zaciszu, niż testowaniu nowych nabytków.