Sto i dwa
A dokładnie 102 kilometry i 300 metrów 🙂 Tyle przebiegłem w styczniu – plan wykonany!
Starałem się trzymać zasady trzech biegów w tygodniu, docelowo sumujących się w 20 km. Co ciekawe, tylko trzy razy przekroczyłem (i to minimalnie) 10 km, za to dziewięć razy przebiegałem do 6 km. Skróciłem trochę swoją trasę dom-praca-dom, ograniczając się do odcinków przez różne parki. Skarpa Wiślana to błogosławieństwo dla Warszawy 🙂
Aura nie rozpieszczała, trialowe Salomony tylko raz zostawiłem w domu. Świetnie sobie radzą na śniegu, nie boją się chlupnięć w błotną breję, lód dawało się zostawiać w tyłu. Trochę na tym ucierpiało tempo, ale dramatu nie ma 🙂
Fajny był ten styczeń… Szkoda, że luty o trzy dni krótszy 😉