Parkrun Kabaty #87
Przypadkiem dowiedziałem się, że niedaleko mnie od ponad 1,5 roku odbywają się cotygodniowe zawody na 5 km. To część światowej akcji parkrun – na całym świecie w soboty o 9 rano organizowane są darmowe biegi z pomiarem czasu. Wystarczy się wcześniej zarejestrować i przyjść z małym wydrukowanym kodem paskowym do identyfikacji na mecie.
Postanowiłem wziąć udział w najbliższej edycji – był to już 87. bieg! Rano był około zera, więc zapowiadał się bieg w czapce i rękawiczkach 🙂 Na szczęście nie było śniegu na chodnikach, choć na jednym odcinku trasy było lekko ślisko… Kałuże jednak były niezamarznięte, wiem bo wpadłem w jedną! Trasa to niemal trzy okrążenia wokół Parku Jeżewskiego, po którym czasem truchtam interwały – czułem się zatem jak w domu.
Na miejscu pojawiłem się kwadrans przed 9. Byli już pierwsi biegacze i organizatorka, rozstawiliśmy flagi oznaczające metę. Miłym zwyczajem są wspólne fotografie zawodników przed i po biegu, a także przywitanie się z sąsiadami tuż przed startem. Bardzo lubię takie chwile integrujące społeczność, bo nie ścigamy się o złote buty, a dla wspólnej zabawy.
OK, czas wrócić do ścigania! Przeanalizowałem wyniki z poprzedniego biegu i miałem plan, by zmieścić się w pierwszej 20. Zawodników było ok. 50, więc trzeba było cisnąć! Założyłem, że będę starał się biec w tempie ok. 4:10/km, czyli blisko życiówki na 5 km. Ustawiłem się w drugim rzędzie i w drogę! Po mniej więcej 500 m biegłem się koło dwóch biegaczy lecących w założonym przeze mnie tempie – to było dobre rozwiązanie dla początkującego! Na trzecim okrążeniu biegliśmy już we dwóch, wyprzedziliśmy po drodze kilku zawodników i na ostatnią długą prostą wpadliśmy razem z mocnym zawodnikiem z czołówki! Nie miałem już sił by przycisnąć na finiszu, zresztą czułem że byłbym nie fair wobec współbiegacza, który mi naprawdę pomógł trzymać tempo przez parę kilometrów… Ale i tak przyspieszyłem widząc napis META!
Po jej przekroczeniu dostaje się token z numerem i z kodem paskowym, który pokazuje się do zeskanowania razem ze swoim osobistym kodem wolontariuszowi – w ten sposób tworzona jest lista wyników biegu. Działa to bardzo sprawnie i wkrótce po powrocie do domu mogłem wszystkim z dumą oznajmić, że byłem… DWUNASTY! Jak zwykle pozostał pewien niedosyt, ale ogólnie byłem bardzo zadowolony z debiutu i czasu zbliżonego do życiówki. Polecam wszystkim znaleźć parkrun koło siebie, to naprawdę dobry początek soboty!
Jerzy