Jeziorka

Nie mogłem doczekać się kolejnego kajakowego wypadu. Szczęśliwie w rozsądnej odległości od mojego domu płynie Jeziorka! Nie jest to rze(cz)ka słynna na cały kraj, ale jest jednym z dopływów samej królowej – Wisły! 🙂

Najpopularniejszy wariant to ok. 14-kilometrowy spływ z Górek Szymona w Zalesiu Górnym do upustu przy Starej Papierni w Konstancinie. Miejsce startu to baza Kajaki-Piaseczno i warto zapytać o zgodę na skorzystanie z miejsca. Nie robią problemów 🙂 Jeśli ktoś nie ma własnego kajaka – warto się do nich zgłosić!

Plan był prosty: po pracy sprawnie się przemieszczam na start z dwójką pasażerów i relaks na wodzie. Prawie się udało, bo pasażera miałem jednego, a rzeka była bardzo wymagająca. Spływ z małymi przerwami zajął mi cztery godziny i nie było chwili na chill-out. Za dużo kłód leżących w wodzie, za dużo manewrowania by ominąć konary czające się w nurcie. Mnóstwo ciasnych zakrętów. Jedna przenioska przy tamie, parę przeciągnięć przez gałęzie – takie jak na obrazku tytułowym. Ale zabawa była świetna, mój nawigator miał mnóstwo do roboty! A gdy już się robi bardzo kulturalnie – okolice Parku Zdrojowego w Konstancinie – rzeka traci nurt i trzeba machać 🙂

Przerwa na kanapkę

Bardzo mile zaskoczyła przyroda. Choć nad głowami przelatują samoloty lądujące na Okęciu, to wokół nas mnóstwo rozmaitych ptaków i roślin. Widzieliśmy czaplę siwą i przeróżne kaczki. Widać też ciężką pracę bobrów! Na nas rzucały się komary, ale gdzie ich dziś nie ma?

Nad rzeką spotkaliśmy też kilku wędkarzy. Jeden chwalił się okoniami i szczupakiem 🙂 Mija się też wiele rezydencji, ale mieszkańcy zdają się odsuwać od rzeki. Zaskakujacy spokój wokół niej panuje. Serce mocniej mi zabiło jak przepływaliśmy koło “Starego Młyna”, gdzie ongiś było moje wesele!

Koniec i czas się zebrać…

To już kolejny wypad w decathlonowym Itiwit-3. Przygotowanie do startu to 10 minut ze skręceniem wioseł itp, spakowanie się zajęło mi 20 minut. Trwa suszenie 🙂 Trochę uciekało mi powietrze z jednej bocznej komory, ale to chyba był problem z niedokręconym zaworem. Dno świetnie zniosło sporo uderzeń od dołu i obtarć bokiem. Nieustająco polecam 🙂

W plecak, worek i torbę. Wszystko!

Polecam szczerze taką małą wyprawę. Akurat by się zmęczyć i pokazać mikro-kawałek świata komuś mniejszemu 🙂