53 albo 501

Wakacje i bieganie to u mnie jak lato i narty 😉 Mówię sobie: po co się męczyć i pocić gdy jest tak gorąco? Albo: nie po to wyjechałem z rodziną, by ich teraz na godzinę zostawić. Żona zaś dorzuca: przecież możesz wstać wcześniej? Hmm, w wakacje?

A potem jest jak jest, tzn. 53,1 km przez cały miesiąc zrobiłem czterema biegami, każdy ponad 10 kilometrów. Jeden nawet opisałem w poprzednim wpisie. Mało, mało… Trochę szkoda, że nie pobiegałem w Górach Świętokrzyskich. Może innym razem (święte nigdy).

Jednocześnie ogólnoroczny licznik pokazał 501 km. Połowa planu na cały rok. Zostało pięć miesięcy, w każdym 100 km i plan zrealizowany 🙂 Trochę się już zmobilizowałem, pierwsza piątka w nogach…